poniedziałek, 20 grudnia 2010

Newsletter październik 2010

Nasz pierwszy newsletter...

Proszę się nie martwić... Nie będziemy Państwa męczyć nudnymi wykresami efektywności tłumaczeń. Chcemy utrzymywać z Wami - naszymi Przyjaciółmi i Klientami - kontakt, od czasu do czasu przesyłając Wam garść ciekawostek wziętych ze świata, który fascynuje nas od dawna - świata tłumaczeń. Tłumaczenia były niezbędne od zarania ludzkości - odkąd ludzie zaczęli komunikować się między sobą.
Tłumaczenia pozwalają odkryć wspólne korzenie w przeszłości naszych języków. Mało kto dzisiaj wie, że angielskie słowo "loaf"  czyli "bochenek" pochodzi od słowa które w naszym języku oznacza nic innego jak "chleb". Francuskie "chapeau" spokrewnione jest z polskim "czapka" (może nie narzuca się to od razu, ale przypomnijmy sobie rosyjskie słowo "szapoczka" i powiązanie staje się jasne). Dokonując tłumaczeń, odkrywamy tę sieć powiązań ciągle na nowo. I świat staje się jak gdyby lepszym miejscem, w którym słowo "wspólnota" zwycięża słowo "antagonizm".

Archiwizujemy Twoje teksty NA ZAWSZE

Oczywiście możesz sobie tego nie życzyć. W takim wypadku tłumaczymy tekst i od razu o nim zapominamy. Jednak w większości wypadków, kiedy tekst nie objęty klauzulą poufności lub tajności, możesz zawsze skorzystać z naszej automatycznej usługi przechowywania tekstów.
Wiadomo jak to jest: dziesiątki spotkań, setki umów, kontraktów, niektóre z nich trzeba przetłumaczyć. A potem po latach nagle trzeba do takiego tekstu wrócić. Gdzie ja go miałem? Pendrive? Zgubiłem. Na dysku, aha, to było jeszcze przed tą awarią - straciłem wtedy wszystkie dane. Mam ! Balajcza ! Przecież oni przechowują wszystko co dostają i tłumaczą - NA ZAWSZE !
I rzeczywiście - już po chwili nasze biuro, oczywiście po zweryfikowaniu, że Ty to naprawdę Ty, przesyła Ci brakujący tekst. To wygodne, dodatkowe zabezpieczenie Twoich cennych tekstów. Zwłaszcza, że archiwizujemy zarówno oryginał, jak i tłumaczenie. Twoje dane są u nas naprawdę bezpieczne.

Wpadki tłumaczy... :)

W każdym zawodzie zdarzają się wpadki. W zawodzie tłumacza bywają one zabawne, ale czasami groźne w skutkach. Z tych śmiesznych, wiele zdarza się np. w tytułach filmów. Standarowym przykładem jest przetłumaczenie tytułu znanego filmu z Patrickiem Swayze "Dirty Dancing" jako "Wirujący Seks". Zresztą w sieci można znaleźć wiele grzechów popełnianych przy tłumaczeniu tytułów filmów. Wszystkie może podsumować rysunek Raczkowskiego - przedstawia dwie twarze na dwóch identycznych plakatach filmowych. Pod oryginałem podpis brzmi: FACE, pod tłumaczeniem: FACET.
Ale nie zawsze takie błędy są śmieszne. Niekiedy błędne tłumaczenie niesie poważne konsekwencje: wyobraźmy sobie wizytę prezydenta np. Chin w Polsce i jego pierwsze słowa przekazane przez tłumacza jako "Drogie Polaczki". Czy to nie zmieniłoby tonu całej wizyty? Tłumacze pracujący z politykami są jednymi z najbardziej zestresowanych ludzi na świecie. Każde źle przetłumaczone słowo może mieć poważne konsekwencje, a czasu na decyzję jest niewiele. O doborze słowa decydują ułamki sekund. Tłumacz Lecha Wałęsy w Japonii tłumacząc słynny żart o komunistach (są jak rzodkiewki: czerwoni na zewnątrz a biali w środku) zdał sobie sprawę, że rzodkiewki w Japonii są białe, więc żart byłby dla Japończyków kompletnie niezrozumiały. Stąd błyskawiczna zmiana "rzodkiewki" na "krewetki".
Słynna jest gafa prezydenta USA, J.F. Kennedy'ego, który przy murze berlińskim przekonywał cały świat że "Ich bin ein Berliner", czyli "jestem kiełbaską berlińską", zamiast jestem berlińczykiem (prawidłowo: Ich bin Berliner).
Dlatego też zawsze warto korzystać z usług profesjonalistów. Nasze biuro współpracuje z wieloma fachowcami, którzy są w stanie przetłumaczyć dosłownie wszystko.

Ciekawości ze świata

Budapeszt, miasto basenów termalnych i jaskiń
Jedną z ciekawostek Budapesztu jest fakt, że jest to jedyne duże miasto na świecie, które jest tak bogate w źródła termalne. Ale Budapeszt jest wyjątkowy nie tylko dlatego, że ma liczne baseny termalne, ale również dlatego że są tam jaskinie, które można zwiedzać. Te dwie rzeczy są oczywiście powiązane ze sobą: jaskinie były tworzone przez wody termalne, przez miliony lat. Pod Budapesztem znajduje się ponad 200 jaskini, wiele z nich ma kilka kilometrów długości. Jedną z najbardziej znanych jaskiń jest tzw. Labirynt Zamkowy.

Labirynt Zamkowy znajduje się pod Zamkiem Królewskim w górach Buda. Dostęp do niego jest bardzo łatwy, nie wymaga drabiny lub windy, a w czasie okupacji tureckiej poziom całego labiryntu został wyrównany i dzięki temu można przejść z jednego pomieszczenia do drugiego bez wielkiego trudu. W czasie drugiej wojny światowej labirynt służył jako schronisko, wiele mieszkańców stolicy szukało tu miejsca do ukrycia się. W czasie wojny niektórzy mieszkali w tych podziemnych korytarzach tak długo, że nawet listonosz dostarczał im tam listy. Dodatkową ciekawostką labiryntu jest to, że z małej drewnianej studni leje się czerwone wino. Ponadto na kilku ścianach widać jeszcze rysunki z czasów prehistorycznych – co szczególnie się podoba dzieciom.