środa, 3 grudnia 2014

Ciekawostki ze świata - Najdziwniejsze hotele na świecie cz.1

Nocleg w lodowym łożu, w trumnie, na drzewie, w beczce? Czy kiedykolwiek słyszeliście o takich rozwiązaniach na wakacje? Czasami hotel może być atrakcją samą w sobie. W tym tygodniu przedstawimy wam pierwszą część subiektywnej listy najdziwniejszych hoteli na świecie :)
  • Hotel z soli - W Boliwii, na pustyni Salar de Uyuni, znajdziemy jeden z najbardziej niezwykłych hoteli na świecie - hotel Tayka de Sal - w całości zbudowany z soli. Boliwijska pustynia Salar de Uyuni nazywana jest największą solniczką świata. To pozostałość po wyschniętym słonym jeziorze w Andach. Hotel de Sal Tayka znajduje się na północnym brzegu Salar de Uyuni. Zbudowany jest z bloków soli pochodzących z Salaru oraz innych naturalnych materiałów regionu andyjskiego.
 
  • Hotel z lodu - Zbudowany z lodu i ze śniegu Ice Hotel w Jukkasjärvi w Szwecji co roku przyciąga zupełnie nową architekturą i atrakcjami. Czynny jest już na początku grudnia zaś w kwietniu w całości się rozpływa. Struktura hotelu pochłania 3000 ton lodu i 30000 m3 śniegu. Nocleg w temperaturze -5 stopni Celsjusza połączony z podziwianiem zorzy polarnej to atrakcja nie dla zmarzluchów. Mniej odważni mogą zwiedzać hotel do godziny 18 lub spać w ogrzewanych pokojach. 
  • Hotel na drzewie - W północnej Szwecji, w miejscowości Harads, można spędzić urlop dosłownie na drzewie. Właściciele TreeHotel zbudowali jednak coś więcej niż tylko samą chatkę w koronach drzew, o której każdy marzył w dzieciństwie. Renomowani architekci i projektanci stworzyli unikatowe, proekologiczne kwatery. TreeHotel składa się z sześciu takich różnych domków o niezwykłym designie. Domki, mają powierzchnię od 15 do 30 m kw. Są umieszczone na sosnach, na wysokości od czterech do sześciu metrów nad ziemią i gwarantują niesamowite widoki.
 
  • Hotel w beczkach po winie - W holenderskim nadmorskim miasteczku Stavoren koneserzy wina znajdą coś dla siebie. Hotel De Vrouwe van Stavoren oferuje nocleg w beczkach po winie. Ogromne beczki (pojemność ok. 14 tys. litrów), które służyły do przechowywania wina zostały wyremontowane i zamienione w luksusowe pokoje hotelowe wyposażone w telewizor, radio, prysznic i wc. W beczce mieszczą się dwa pojedyncze łóżka, szafki nocne oraz małe okienka, które wpuszczają do przesiąkniętej zapachem Beaujolais beczki odrobinę światła i trochę świeżego powietrza.
 
  • Hotel na wodzie i pod wodą - Utter Inn to czerwony domek widoczny na powierzchni jeziora Malaren w Västeras w Szwecji. Hotel położony jest na platformie o powierzchni około 25 metrów kwadratowych. Z zewnątrz wygląda niepozornie, przypomina typowy szwedzki domek, ale tak naprawdę składa się z dwóch, połączonych ze sobą poziomów. Platforma unosi się częściowo nad powierzchnią wody, a pozostała część hotelu znajduje się trzy metry pod wodą. W zanurzonych w wodzie kajutach, można podziwiać podwodne życie. Utter Inn pomieści tylko dwie osoby, które dotrzeć tam mogą tylko drogą wodną. Zaraz przy zejściu do części sypialnianej (znajdującej się pod wodą) zlokalizowana jest kuchnia i łazienka. Na górze można zaś oddawać się kąpielom słonecznym. Jest tu "taras" na którym zmieszczą się duże leżaki.

wtorek, 18 listopada 2014

Ciekawostki ze świata - Niezwykłe baseny świata

Luksusowe hotele oferują często baseny bez krawędzi, tzw. infinity pools. Usytuowane w najlepszym miejscu hotelu zapewniają świetny widok na okolicę. Brak krawędzi powoduje różne złudzenia optyczne, zwłaszcza jeżeli w tle znajduje się morze lub ocean - basen wygląda wtedy, jakby był jego częścią. W tym tygodniu prezentujemy najciekawsze baseny świata. Znakomitą większość z nich stanowią "infinity pools", co oznacza dosłownie "bezkresne baseny".
  • San Alfonso del Mar, Chile - Kurort San Alfonso del Mar leży w Algarrobo w centralnej części Chile. Znajduje się tu największy i najgłębszy basen świata. Powierzchnia zbiornika wynosi ok. 8 ha, a jego długość przekracza kilometr. Składa się on z mniejszych zatoczek i basenów krytych. Aby go napełnić potrzeba aż 300 milionów litrów wody. Zaledwie kilka metrów dalej rozpościera się Ocean Spokojny. Basen San Alfonso del Mar został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa.
  • Ubud Hanging Gardens, Indonezja - To luksusowy kurort na wyspie Bali w Indonezji. Dysponuje bogatą ofertą spa i ma świetnie zaopatrzone pokoje, ale nie to jest jego największą atrakcją. Wille Ubud Hanging Gardens mają prywatne baseny, z których rozpościera się imponujący widok na dżunglę i płynącą w dole rzekę Ayung, najdłuższą na Bali. Ponieważ pokoje mieszczą się na różnych wysokościach, przylegające do nich baseny wyglądają niczym piętrowe tarasy. Świetnie wpasowują się one w okoliczny krajobraz, który wypełniają położone w podobny sposób pola ryżowe.
 
  • Cavo Tagoo, Grecja - Z basenu w hotelu Cavo Tagoo w Mykenach rozpościera się niezwykły widok na Morze Śródziemne. Basen usytuowany jest niczym taras widokowy w najlepszym miejscu hotelu. Najpiękniej prezentuje się nocą, kiedy zostaje oświetlony kolorowym światłem. Goście Cavo Tagoo mogą odpoczywać na drewnianych platformach wyłożonych miękkimi materacami, które zdają się falować na wodzie. Urokliwe miejsce "Lounge & Pool Bar" to bez wątpienia najchętniej odwiedzany przez gości punkt na mapie ośrodka Cavo Tagoo.
 
  • Błękitna Laguna, Islandia - Błękitna Laguna to całoroczne otwarte kąpielisko geotermalne. Jedna z największych atrakcji Islandii usytuowana jest niedaleko Reykjawiku. Woda morska w Błękitnej Lagunie osiąga temperaturę nawet 40 st. C i ma działanie odprężające. Jest bogata w minerały, a także związki siarki i krzemu. Popularną formą kuracji w lagunie jest nacieranie się białym błotem, co znakomicie wpływa na cerę, zwłaszcza wrażliwą. Unoszące się gdzie nigdzie masy gorącego powietrza kontrastujące z błękitnym kolorem wody tworzą tu niezwykły widok.

  • Perivolas, Grecja - Kolejny niesamowity basen bez krawędzi znajduje się w greckim Santorini. Ten niezwykły taras widokowy zapewnia wspaniałą panoramę miasta i Morza Egejskiego. Zjawiskowo prezentuje się zwłaszcza nocą, kiedy jasno oświetlony wyróżnia się na tle ciemnego morza. Uroku całemu kurortowi dodaje malownicze położenie na wysokim skalnym klifie. Basen w Periovolas jest chętnie fotografowany i niejednokrotnie już gościł na okładach znanych pism.

33/2013

środa, 12 listopada 2014

Ciekawostki ze świata - podróż do niesamowitych miejscach na świecie

W tym tygodniu "ciekawostki ze świata" dedykuję przede wszystkim czytelnikom, którzy nie mają urlopu w tym roku, również tym z Was którzy gdzieś wyjechali, jednak nie było to do wymarzone miejsce oraz tym osobom, które już planują przyszłoroczny wyjazd :) Przedstawię wam kilku niesamowitych, pięknych miejsc na świecie, gdzie na pewno warto się wybrać i pozwiedzać:
  • Jezioro Tahoe - jezioro w południowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych, na granicy stanów Nevada i Kalifornia. Położone w górach Sierra Nevada na wysokości 1899 m n.p.m.
  • Horseshoe Bend - to jest nazwa skrętu rzeki w kształcie podkowy w Kolorado, znajduje się w pobliżu miejscowości Page w Arizonie, w Stanach Zjednoczonych.
  • Hamnøy - Hamnøy jest małą wioską rybacką w gminie Moskenes w Nordland powiatu, Norwegia.  
 
  • Tropea - miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Kalabria, w prowincji Vibo Walentia. Znakiem rozpoznawczym Tropei jest klif, na którym zbudowane jest miasto, a także znajdująca się poniżej tego klifu plaża, której centralnym elementem jest tak zwany Kościół na Wyspie - Santa Maria Dell'Isola.

32/2013

sobota, 1 listopada 2014

Ciekawostki ze świata - Stereotypy ...

Oto kolejne stereotypy, tym razem o Włochach. Stereotypy, z którymi również trudno mi się zgodzić...
  • Włoch, jak wiadomo, jest gruby, ponieważ przez całe życie wsuwa pizzę, owoce morza, ryby i kilka kilo makaronu dziennie. Regularnie upija się (podłym) włoskim winem, a w ustach trzyma nieodłącznego papierosa marki MS.
     
  • Włoch nie pracuje, ponieważ na skutek starań 55 kolejnych rządów od czasu II wojny światowej, zupełnie mu się to nie opłaca. Zamiast tego cały Boży dzień spędza na biciu swej grubej żony i słuchaniu przebojów z festiwalu w San Remo, ze szczególnym uwzględnieniem legendarnego duetu Al Bano i Romina Power. Jedynym opłacalnym dla niego zajęciem jest okradanie turystów, co praktykuje z upodobaniem zarówno przez doliniarstwo, jak i ustalanie cen biletów do muzeów i galerii.
     
  • Włosi porozumiewają się krzykiem. Jeżeli dwaj Włosi stoją naprzeciw siebie w kościelnej krypcie i w zupełnej ciszy, to i tak krzyczą. Dodatkiem do krzyku jest żywiołowa gestykulacja.
     
  • W niedziele i święta Włoch bawi się na meczach, wykrzykując hasła faszystowskie, lub na manifestacjach, wykrzykując hasła komunistyczne. Innym popularnym zajęciem są towarzyskie zebrania Mafii i Kamorry - do tych klubów należy połowa mieszkańców Italii (tylko połowa, bo gdyby należeli wszyscy, nie byłoby kogo korumpować, co także jest popularną rozrywką).
     
  • Włoch przemieszcza się za pomocą klaksonu, do którego samochód jest tylko mało istotnym dodatkiem. Młodzież używa skuterów, koszmarnie głośnych, ale za to łatwiej na nich wjechać tam, gdzie to zakazane - karabinierzy i tak zatrzymują wyłącznie młode, rozchichotane dziewczęta.
     
  • Podsumowanie: Włoch jest tępy, niedouczony, rozgorączkowany, skorumpowany i wyjątkowo głupi.
31/2013

czwartek, 23 października 2014

BALAJCZA tłumaczy na imprezie urodzinowej

W dniu dzisiejszym u jednego z naszych Klientów (duży koncern przemysłowy) ważne wydarzenie - jubileusz dziesięciolecia firmy oraz otwarcie nowego budynku produkcyjnego.

Jest nam bardzo miło, że BALAJCZA mogła uczestniczyć w tym święcie. Było to możliwe dzięki naszemu tłumaczowi i obsłudze tego wydarzenia pod kątem tłumaczenia symultanicznego.

środa, 22 października 2014

Timea Balajcza na II Aukcji Bátor Tábor Polska

Jest nam miło poinformować, że w dniu 22 października Timea Balajcza wzięła udziału na II Aukcji Bátor Tábor Polska.
BALAJCZA współpracuje i wspiera Fundację Bátor Tábor Polska.









Inspirując się węgierskim wydarzeniem, w październiku 2013 roku w Warszawie odbyła się pierwsza polska edycja Aukcji Bátor Tábor. Jej profil i poziom były odwzorowaniem Aukcji w Budapeszcie, celem zaś zebranie funduszy potrzebnych na organizację bezpłatnych wyjazdów wakacyjnych dla 70 dzieci z Polski. Koszt uczestnictwa jednego dziecka w obozie Bátor Tábor, pomimo udziału 700 wolontariuszy, wynosi ponad 2500 euro, czyli razem prawie 200 000 euro rocznie. W związku z niezwykłym sukcesem jaki odniosła pierwsza edycja Aukcji (zebrano ponad 180 tys. zł) postanowiono na stałe wpisać ją w kalendarz najważniejszych wydarzeń polskiej Fundacji.

Druga edycja Aukcji Sztuki Współczesnej Bátor Tábor odbyła się 22 października 2014 roku w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki. Podczas tego niezwykłego wieczoru zlicytowanych zostały 49 dzieł oferowanych Fundacji przez najwybitniejszych polskich artystów sztuki współczesnej.

Miejscem, w którym zagościła wyjątkowa atmosfera wydarzenia jest Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki (pl. Małachowskiego, 3).

Prace zostały wybrane przez Jury złożone z najwyższej klasy ekspertów z dziedziny sztuki specjalnie na tę okoliczność.

wtorek, 21 października 2014

Ciekawostki ze świata - Stereotypy narodowe

Mówiąc o stereotypie mamy na myśli ogólnie przyjęty pogląd, z reguły nie poparty żadnymi formalnymi dowodami, określający to jak postrzegamy i z czym kojarzymy określoną grupę osób, reakcję, wydarzenie czy przedmiot. Jest to swoista konstrukcja myślowa, będąca fałszywym przekonaniem, subiektywnym i bardzo ogólnym o konkretnym podmiocie. Mówiąc o stereotypie trzeba rozpatrywać go z dystansem gdyż wiara w niego może często zaburzać rzeczywisty obraz i wyrządzać spora krzywdę.

Dzisiaj stereotypy o Rosjanach:

  • Prawosławni Rosjanie? - Od stereotypów nie są wolni również Rosjanie. Polacy mają na ich temat wiele utartych poglądów, często zdecydowanie odbiegających od rzeczywistości. Pierwszym z nich jest chyba postrzeganie Rosjanina jako gorliwego wyznawcę wiary prawosławnej. W obrazach filmowych rzadko zdarza się dom bez ikony i ołtarzyka, przed którym odprawia się specyficzne ceremonie modlitewne.
     
  • Alkoholizm - Kolejny stereotyp to przypisywane Rosjanom pijaństwo. Każdy chyba zna określenie "ruska wódka", które dotyczy alkoholu o dużej wartości procentowej. Polacy uważają, że  prawdziwy Rosjanin nie schodzi poniżej 60-70% no i oczywiście "nie zakąsza po pierwszym". Jest to związane z rozległymi terenami Syberii i wieczną zimą, która wręcz skłania do rozgrzewania się alkoholem. Pędzenie samogonu jest jakby sportem narodowym, a prawdziwy mężczyzna, silny, dobrze zbudowany, mocarny syberyjski chłop bez szklanki samogonu nie wychodzi z domu. Na ten temat krąży nawet wiele dowcipów i choć w rzeczywistości Rosjanie piją tak samo jak Polacy i wbrew przyjętym poglądom są nauczeni zagryzania wódki, to w stereotypie są uznawani za naród pijaków.
     
  • Przestępczość - Następny stereotyp to przekonanie, że każdy Rosjanin jest skorumpowanym przestępcą  należącym do mafii lub przynajmniej złodziejem. Ten stereotyp jest bardzo skrajny i krzywdzący, a związany jest zapewne z rozpadem ZSRR i panującym za wschodnimi granicami bałaganem. Taki pogląd utrwalają dodatkowo filmy fabularne, które ukazują naszego wschodniego sąsiada, jako sprawcę wszelkiego zła, a zwłaszcza źródło nielegalnej broni, w tym nuklearnej. Rosjanie to naród wojowniczy i tego im odebrać nie można, ale również Polacy są znani z tego, że wszczynają bójki i wdają się w konflikty z byle powodu.
     
  • Bieda - Do tego dochodzi kolejny stereotyp, czyli zacofanie i bieda. Faktem jest, że z racji ogromnych przestrzeni i wielkich odległości zdarzają się jeszcze w Rosji wioski czy osiedla bez prądu czy szkół, ale większa część kraju niekiedy wyprzedza niektóre państwa centralnej Europy w nowinkach technicznych czy bogactwie. Czasy wiejskich babek z bajki o złotej rybce dawno odeszły w przeszłość, choć pogląd nadal pozostał żywy.
     
  • Pozytywy - Do pozytywnych stereotypów można zaliczyć gościnność i otwartość. W przekonaniu Polaków Rosjanin zawsze przyjmie gościa z otwartymi ramionami, zawsze znajdzie dla niego butelkę wódki i czas, aby zabawić się i pośmiać. Inny stereotyp to naród rozśpiewany. Każdy Rosjanin potrafi zaśpiewać Dumkę na głosy, a podczas spotkań śpiewanie jest obowiązkowe. Przeciętny Rosjanin z reguły nie okazuje trosk i zawsze znajduje okazję do zabawy.
Analizując stereotypy negatywne warto wziąć pod uwagę, że Rosja to kraj wielonarodowościowy i nie każdy jej mieszkaniec to rodowity Rosjanin. Wiele stereotypów pozostaje jeszcze z czasów ZSRR, a dziś to kilka zupełnie odmiennych narodów.

30/2013

piątek, 17 października 2014

Wywiad z Timeą Balajcza, właścicielka BALAJCZA

"Języki obce są najważniejsze. Bez nich się nie wyróżniamy"

Timea Balajcza pochodzi z Węgier, dorastała we Francji, a od 19 lat żyje w Polsce. Jeszcze kilka lat temu w branży finansowej, odpowiedzialna za
12 rynków europejskich, dziś zarządza 800 tłumaczami na całym świecie.
Założone przez nią w 2010 roku Biuro Tłumaczeń Specjalistycznych BALAJCZA wykonuje tłumaczenia we wszystkich kombinacjach językowych.
Swoim córkom powtarza: "Języki obce są najważniejsze". Oraz: "Róbcie to, co lubicie".
 
  
Z kobietą, która urodziła się w czasach zamkniętych granic, by z dnia na dzień trafić do wielokulturowego i wielojęzycznego świata, rozmawia Iza Wiertel.

Mama jako inspiracja

IW: Mówisz kilkoma językami, wyszłaś za cudzoziemca – czy coś w Twoim dzieciństwie wskazywało na to, że będziesz takim geniuszem komunikacyjnym?

TB: Myślę, że nie. Ogólnie mówiąc nie jestem geniuszem komunikacyjnym. Prezentacje czy mówienie przed duża publicznością nie przychodzą mi łatwo, umiejętność tę nabyłam po prostu wraz z doświadczeniem. Znajomość języków zawdzięczam mamie, która w latach 70., kiedy się wychowywałam,  pracowała w węgierskiej firmie mającej prawo eksportować za granicę.  Mama znała cztery języki obce, zajmowała się takimi rynkami jak Niemcy czy Francja i zdarzyło jej się wyjeżdżać za granicę.  Działo się to w czasach komunizmu, kiedy ludzie, nawet pracując w takich firmach, nie znali żadnych języków.

Dziecko na emigracji

IW: Jako dziesięcioletnie dziecko znalazłaś się w zupełnie nowych warunkach i podobno w pół roku nauczyłaś się nowego języka. Opowiedz proszę, jak udało Ci się nauczyć go tak szybko? Być może będzie to wskazówką dla szkół językowych, jak podchodzić do nauki języka przez dzieci, tzn. czy wrzucać je na głęboką wodę?

TB: Myślę, ze wrzucanie na głęboką wodę to bardzo dobry sposób, ale trudny do zrealizowania, jeśli się nie jest w danym kraju. Nie powiem, ze była to trauma, bo nie była, ale ciężkie przeżycie. Wyjechałam do Francji tylko z moją mamą, która od razu poszła do pracy, a ja musiałam iść do szkoły. Na początku przez pół roku byłam w takiej specjalnej klasie, w której dzieci nie mówią po francusku, ale ponieważ po angielsku też niewiele mówiłam, wiec nie było alternatywy jak tylko mówić po francusku. Bardzo trudno jest powiedzieć, ile mi to dokładnie zajęło, ale pamiętam, że po roku znałam język już na tyle, że trafiłam do normalnej klasy z rówieśnikami. I wtedy nie miałam już żadnego problemu, żeby rozmawiać.

IW: Byłaś pierwszym dzieckiem z klasy przygotowawczej,  które przeszły na ten normalny poziom?

TB: Tak, pamiętam, że inne dzieci zostały w niej dłużej. Myślę, że poszło mi łatwo dlatego, że miałam takie dziwne uczucie, że jestem z boku. Na Węgrzech chodziłam w końcu do normalnej klasy, do tego poszłam do szkoły rok wcześniej. We Francji bardzo mi zależało na tym, żeby szybko wszystko nadrobić i być w tej klasie, w której moim zdaniem powinnam być.

IW: Pamiętasz, jak się tego języka uczyłaś? Dodatkowo w domu czy pomagali Ci nauczyciele w szkole?

TB: W domu na pewno nie, bo z mamą rozmawiałyśmy po węgiersku. Szkoła we Francji nie jest taka jak w Polsce, szczególnie szkoły podstawowe, zostaje się tam do 15:00 albo 16:00. Podobnie jest zresztą w gimnazjum i liceum. To mi pomogło, bo nie szłam o 12:00 do domu, gdzie nie miałam z kim porozmawiać, tylko przez prawie cały dzień byłam wśród dzieci. Pamiętam, że modne było wtedy skakanie przez gumę, więc żeby skakać przez tę gumę, musiałam pytać francuskie dzieci, czy mogę do nich dołączyć.

Stypendium Erasmusa

IW: Chciałabym zapytać o Twoje kolejne doświadczenie związane z wyjazdem za granicę. Jako studentka spędziłaś pół roku w Holandii?

TB: Tak, byłam pół roku na uniwersytecie w Rotterdamie na stypendium Erasmusa.

IW: Zakładam, że nie był to dla Ciebie szok po tym, jak jako dziesięciolatka przeprowadziłaś się do Francji?

TB: Nie, oczywiście, że nie. Kiedy już udało mi się dostać na uniwersytet ekonomiczny, bardzo zależało mi na tym, żeby wyjechać na stypendium, ale tez zależało mi, żeby iść na renomowany uniwersytet i uczyć się tego, co jest moją specjalizacją. Ale przeżyłam też rozczarowanie, bo pojechałam z taką myślą, że chociaż trochę nauczę się holenderskiego.

IW: Nie nauczyłaś się?


TB: Niestety nie, to jest bardzo trudne. Nawet nie chodzi o to, że byłam tam tylko pół roku. W Holandii po prostu dosłownie wszyscy mówią po angielsku, nawet panie sprzątaczki na uniwersytecie. Może nie szekspirowskim angielskim, ale wszystko odbywa się po angielsku. Przez dwa tygodnie mieliśmy kurs holenderskiego. Pamiętam, że próbowałam później kupić bilet po holendersku, ale pani w kasie tylko popatrzyła na mnie i odpowiedziała po angielsku: „Here you are the tickets”...

IW: Mówiłaś mi, że masz trzy córki: czy polecałabyś im wyjazd na takie półroczne stypendium? Co daje młodemu człowiekowi taki wyjazd na studia za granicę?

TB: Na pewno bardzo to wspieram, żeby moje dzieci uczyły się języków, zresztą starsze są w liceum dwujęzycznym z językiem francuskim, a młodsza w gimnazjum dwujęzycznym z językiem hiszpańskim. Powtarzam im, że studia zawsze można skończyć, na przykład prawo albo ekonomię, ale języki obce są najważniejsze. Bez nich się nie wyróżniamy i nie mamy przewagi. A jeżeli chodzi o taki wyjazd to myślę, że jest bardzo ważny, bo wyjeżdżamy i nie mamy rodziców, jesteśmy zdani na siebie. Musimy być otwarci na nowych ludzi.

Praca na studiach

IW: Na studiach zaczęłaś pracować jako tłumaczka, towarzyszyłaś biznesmenom podczas wyjazdów służbowych, między innymi do Stanów Zjednoczonych. Czy sądzisz, że przygotowało Cię to w jakimś stopniu na świat biznesu?

TB: Te wyjazdy były na pewno cennym doświadczeniem. Ale to wcale nie znaczy, że wyjeżdżając jako tłumaczka i będąc kilka razy w Stanach już myślałam o założeniu biura tłumaczeń. To była po prostu okazja, żeby wykorzystać znajomość języka i nauczyć się czegoś, ponieważ za każdym razem uczestniczyłam w jakiejś konferencji czy spotkaniu biznesowym. To było cenne z punktu widzenia znajomości języków i zapoznania się z pracą tłumacza. Miałam o niej po studiach jakieś wyobrażenie, bo oprócz tych tłumaczeń ustnych sporo robiłam też tłumaczeń pisemnych. Pamiętam, że jeden z profesorów angażował nas w tłumaczenie z angielskiego na węgierski jakichś książek ekonomicznych.

Miłość i kolejna emigracja

IW: Nie ukrywasz faktu, że będąc na stypendium w Holandii poznałaś swojego obecnego męża. Czy przyjeżdżając do niego do Polski miałaś jakiś plan? Czy wiedziałaś konkretnie, gdzie się będziesz starała o pracę, czy po prostu odważyłaś się ufając, że jakoś to będzie?

TB: Na pewno miałam tę ufność. Patrząc wstecz myślę, że miałam przed oczami przykład Holandii, gdzie nie znając języka, z samym tylko angielskim bardzo dobrze można sobie było poradzić w codziennym życiu, nawet znaleźć pracę. Niestety Polska okazała się pod tym względem inna niż Holandia. Myślę, że teraz byłoby podobnie, ale w latach 90. wcale tak nie było. Więc kiedy przyjechałam - to był ostatni rok moich studiów - myślałam, że skoro bardzo dobrze znam angielski i francuski, nie będzie żadnego problemu ze znalezieniem pracy, a potem pomału nauczę się polskiego. Niestety kiedy zaczęłam szukać pracy okazało się, że nawet zagraniczne firmy mówiły: „Angielski i francuski – świetnie! Ale my tu zatrudniamy Polaków, którzy nie znają języków obcych i potrzebujemy kogoś z językiem polskim”.

„Proszę towar góra”

IW: Czy wtedy trafiłaś na stanowisko kontrolera finansowego w Auchan?

TB: Zostałam zatrudniona na stanowisku kontrolera finansowego, to było dla mnie bardzo ważne, bo nie zależało mi na pracy jakiejkolwiek, tylko związanej z moją specjalizacją ze studiów. Wtedy w Auchan, myślę że teraz też tak jest, wszystkie osoby z administracji musiały przejść przez staż w sklepie. Przez półtora roku byłam managerem działu, na początku był to dział szklany. To był ten moment, kiedy dostałam trzech pracowników, a wcale nie mówiłam po polsku. Do pracy chodziłam ze słownikiem i dawałam pracownikom proste instrukcje w rodzaju „proszę towar góra”. Potem okazało się, że oni obawiali się tej sytuacji jeszcze bardziej niż ja.

IW: Na jakie inne jeszcze sposoby uczyłaś się polskiego: chodziłaś do szkoły językowej, rozmawiałaś z mężem czy może czytałaś książki?

TB: Kiedy przyjechałam do Polski, chodziłam na kurs. To pozwoliło mi nauczyć się podstawowych słów, ale bez ćwiczenia kurs niewiele daje. A z mężem bardzo długo, przez dwa albo trzy lata rozmawialiśmy tylko po angielsku. Przestawienie się wydawało się dziwne, on też nie bardzo chciał, bo akurat u niego w pracy nie było możliwości rozmawiania po angielsku. Ja z kolei bałam się, że będzie taki jak mąż mojej koleżanki, który poprawiał każde słowo i każdą końcówkę, co jest bardzo frustrujące dla osób uczących się. Ale mój mąż taki nie był.

Kariera w korporacji

IW: W korporacyjnym środowisku zaszłaś bardzo wysoko: pod koniec kariery byłaś odpowiedzialna za 12 krajów. Kiedy poczułaś, że musisz coś zmienić? Obudziłaś się z tą myślą pewnego dnia? Myślę, że Twoja opowieść może być cenna dla osób, które z różnych przyczyn nie są zadowolone ze swojego aktualnego zajęcia.

TB: O tym, żeby robić coś swojego myślałam już dwa lata przed założeniem firmy. Ale na pewno to nie było tak, że obudziłam się rano i pomyślałam, że rzucam pracę i zakładam firmę. Od początku chodziło mi po głowie, że nie wykorzystuję faktu, że pochodzę z Węgier. Nigdy nie wykorzystałam możliwości, jakie to daje: przez 15 lat pracy w korporacji chyba tylko raz poproszono mnie o kontakt z oddziałem na Węgrzech, gdzie miałam w czymś pomóc. Nigdy nie mogłam wykorzystać tego, że znam i lubię języki obce. Odczuwałam zmęczenie materiału, ludziom w korporacjach to się często zdarza. Chciałam robić coś innego, ale w polskich firmach rekrutacyjnych tak się przyjęło, że „skoro pani jest tutaj, to powinna pani przejść na wyższe stanowisko”. A ja miałam trójkę dzieci i nie było moim celem, żeby siedzieć w pracy czternaście godzin zamiast dziesięciu.

Własna firma

IW: Czyli rodzina, a zwłaszcza dzieci, z zadowoleniem powitały zmianę Twojego profilu zawodowego?

TB: Tak, dzieci przyjęły to naturalnie. Wcześniej miałam dla nich mało czasu, często nie chodziłam na wywiadówki i w ogóle nie udzielałam się w szkole. Bardzo często nie pomagałam im przy odrabianiu lekcji. Kiedy zaczęłam to robić, było to dla nich naturalne i fajne. Oczywiście mieć własną firmę nie znaczy pracować mniej. Bo wcale nie pracuję mniej, za to sama mogę organizować sobie pracę. Często pracuję w czasie weekendu, wieczorem albo bardzo wcześnie rano, ale za to mój dzień jest bardziej elastyczny. Pewne sprawy mogę więc załatwić w ciągu dnia, nie muszę siedzieć w pracy niezależnie od tego, czy jest coś to zrobienia czy nie, tylko dlatego, że mój szef to sprawdzi.

IW: Czy Ty w ogóle miałaś pojęcie, jak się prowadzi własną firmę, kiedy już podjęłaś decyzję, że będziesz otwierała biuro tłumaczeń?

TB: Na pewno pomógł mi fakt, że pracowałam wcześniej w korporacji i widziałam, jak działa firma – wszystko jedno, jakiej wielkości. Powiem szczerze, że bardzo podziwiam osoby, które zakładają własne firmy zaraz po studiach. I nie chodzi tutaj o to, czy są odważni czy nie, ale o to, że po studiach nie mamy, ja nie miałam żadnego doświadczenia, jak się prowadzi biznes. Wszystko, co wyniosłam z mojej pracy w korporacji: procedury, które mogę wprowadzić, przepływ dokumentów, umiejętność zarządzania ludźmi, rekrutacji, stosuję do dziś. Nie żałuję tego okresu, bardzo się cieszę, że mogłam tam pracować. Bez tego miałabym problem z prowadzeniem własnej firmy.

IW: Pamiętasz może, kiedy pojawiło się Twoje motto: „Rób to co lubisz, kochaj to co robisz i dawaj więcej niż obiecujesz”?

TB: Myślę, że istniało już zawsze. Przyznam się, że lubię też finanse i controlling, ale pod pewnymi warunkami: tabelki Excel z danymi z dwunastu krajów już mniej mi się podobały. Dlatego przestalam lubić to, co robię i przeszłam na coś innego. Myślę, że ta druga część: „dawaj więcej niż obiecałaś” to podstawa prowadzenia biznesu. To bardzo ważne, żeby być uczciwym. Dać klientowi, dostawcom to, co się obiecuje - i nawet więcej.  Wtedy odnosi się sukces, bo ludzie to doceniają.

„Rób to, co lubisz”

IW: Chciałabym przejść do bardziej osobistych pytań. W jakim wieku są Twoje córki?

TB: Bliźniaczki mają 16 lat, trzecia córka 12.

IW: Zatem przynajmniej bliźniaczki będą już za jakiś czas zaczynać życie zawodowe. Czy jest coś, co chciałabyś im przekazać na podstawie twoich dotychczasowych doświadczeń? Coś, co powinny wiedzieć, zanim w ogóle zaczną?

TB: Myślę, że najważniejsze jest faktycznie to, żeby wybrać odpowiedni kierunek studiów, żeby robić to co się lubi i na co ma się ochotę. Bardzo chętnie widziałabym swoje córki na studiach ekonomicznych, bo to znam i wiem, jakie są potem możliwości. Ale one mają w tej chwili zupełnie inne plany i myślę, że ważne jest, żeby je wspierać. Kiedy założyłam firmę, pytały mnie: „Mamo, czy to oznacza, że musimy iść na ekonomię i będziemy musiały prowadzić firmę? Odpowiedziałam im: „Jeżeli jedna z was będzie chciała, to tak, a jeśli nie, będziecie tylko właścicielami naszej rodzinnej firmy, nie musicie kierować nią i nie musicie wcale iść na ekonomię. Jeżeli wolicie medycynę czy studia artystyczne, to tak zróbcie”. Bardzo często ludzie kończą nieodpowiednie studia. Przyznam, że kiedy sama miałam 19 lat i zdaną maturę, nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Moja mama studiowała ekonomię, ale w czasie komunizmu, kiedy uczono Marksa. Dlatego mówiła mi, że to nie są dobre studia. Nie wzięła pod uwagę, że czasy się zmieniają, to było na początku lat 90-tych. Postanowiłam więc, że pójdę na kierunek językowy, angielski i francuski. Wytrzymałam pół roku, to było straszne. Lubię języki, lubię rozmawiać z ludźmi, a te studia polegały na badaniu, skąd pochodzi gramatyka, z łaciny czy też nie, a mnie takie rzeczy w ogóle nie interesują.

IW: Jakie zainteresowania mają córki?

TB: Jedna wybrała w liceum biochemię, być może zostanie weterynarzem, ale jeszcze nie jest pewna, a druga jest uzdolniona humanistyczne, myśli o aktorstwie albo prawie. Na pewno żadna z nich nie chce iść na studia ekonomiczne, ale to nie jest ważne.

Impresja: typowy dzień

IW: Czy mogłabyś opisać Twój typowy dzień? Jak można sobie wyobrazić życie kobiety, która prowadzi własną firmę i ma rodzinę? 

TB: Zawsze wstaję o 5:00 rano, mam wtedy najbardziej efektywną godzinę, do głowy przychodzą mi różne pomysły. Często pod koniec dnia nie chce mi się czegoś robić - albo mi to nie wychodzi – i zostawiam to na rano, wtedy robię to w 10 minut, np. zestawienie sprzedaży czy trudny mail do klienta. Między 6:00 a 8:00 budzę dzieci i wysyłam je do szkoły. Pracę zaczynam o 8:00, pracownicy przychodzą o 9:00. Często w ciągu dnia jestem poza biurem, jadę do klientów albo na jakieś inne spotkanie, a jeżeli jest konferencja, którą obsługujemy, też tam zawsze jadę, żeby zobaczyć, czy wszystko jest dobrze przygotowane, czy tłumacz dobrze tłumaczy. Często przed zamknięciem biura wracam, żeby zobaczyć, co się dzieje. Biuro działa do 18:00, ale często zdarza się, że klient potrzebuje tłumaczenia nagle, o 20:00 albo 21:00, wtedy się tym zajmuję.

IW: Niewiele śpisz.

TB: Ale ja w ogóle jestem osobą, która niewiele śpi, to jest rodzinne. Mój ojciec też wstaje o 5:00. Kiedy pracowałam w korporacji, wstawałam wcześnie i czytałam jakąś książkę albo wiadomości w Internecie, ale teraz odkryłam, że to jest bardzo efektywny czas. Często robię więcej przez tę pierwszą godzinę niż kolejne trzy albo cztery. Nie dzwonią wtedy telefony, jest cicho.

wtorek, 2 września 2014

Ciekawostki ze świata - Stereotypy...

Chciałabym wrócić do ciekawego tematu stereotypów. Jak zapewne wiecie, stereotyp przyjęty może być przez jednostkę w wyniku własnych obserwacji, przejmowania poglądów innych osób, wzorców przekazywanych przez społeczeństwo, może być także wynikiem procesów emocjonalnych. Stereotypy mogą być negatywne, neutralne lub pozytywne, chociaż najczęściej spotyka się wyobrażenia negatywne. Stereotyp jest przekonaniem zbiorowym – jest to przekonanie żywione przez pewna grupę ludzi. Jest wyrażany w zdaniu ogólnym (na przykład „(Wszyscy) Polacy są nieporządni”).
 
W tym tygodniu, chciałam wam podać typowe stereotypy o anglików:
  • Anglik jest zawsze chudy, co wynika z tego, że zamiast jeść, korzystając z nieuwagi żony/gospodarza/kelnera wyrzuca jedzenie do śmieci. Każdy, kto odwiedził kiedyś Wielką Brytanię, wie dlaczego. Dzień Anglika jest zawsze taki sam - rano wyrzuca typowe brytyjskie śniadanie, na które składa się sok z nieświeżej pomarańczy, tłusta zielonkawa kiełbaska i zgniłe jajka na kawałku tłuszczu zwanym bekonem W południe wyrzuca kanapkę z gąbki zwanej chlebem, wieczorem zaś stek z wściekłej krowy.
     
  • Anglik pracuje wyłącznie w City. Konkretnie jest tam księgowym. Chodzi tam w czarnym garniturze z kamizelką i w meloniku, pod jedną pachą mając parasol, a pod drugą teczkę. Punktualnie o piątej, niezależnie od tego, co się dzieje, Anglik wypija herbatę. Podobno Dywizjon 303 osiągnął w czasie wojny tak dobre wyniki, ponieważ jego piloci nie puszczali dokładnie o piątej sterów, by łyknąć cejlońskiej lury z mlekiem.
     
  • Po pracy Anglik wpada do pubu, gdzie wypija ciepłe piwo i dyskutuje z innymi księgowymi w garniturach i melonikach o futbolu i polityce. W głębi duszy każdy Anglik jest nacjonalistą, izolacjonistą i faszystą, kocha swoją królową, księcia Karola i Michaela Owena. Przed snem Anglik tradycyjnie odmawia litanię do królowej Wiktorii i pomstuje kilka minut na generała Pinocheta oraz Unię Europejską.
     
  • Anglik jak wiadomo żyje w imperium, niewielkim obecnie terytorialnie, za to olbrzymim duchowo. To Anglia wydała autorytety moralne w rodzaju Spice Girls, Benny Hilla, Noela Cowarda oraz producentów filmów z cyklu 'Carry on!' (u nas znanych jako 'Do dzieła…'). Stąd też wynika niezwykła kondycja intelektualna tego narodu. Każdy dziennik na Wyspach na trzeciej stronie zamieszcza zdjęcie gołej pani z wielkim cycem, te zaś, które tego nie czynią, swój niewielki nakład podnoszą, publikując nagłówki typu: 'Szympans i kosmici z Tralfamadorii - cała prawda o seksualnym skandalu w centrum East Endu'. Anglik mówi niewyraźnie, co wynika z nadmiaru tradycyjnej, brytyjskiej flegmy.
     
  • Podsumowując, Anglik jest nudny, tępy, ksenofobiczny, uprzedzony, nadęty i wyjątkowo głupi.
Ja zazwyczaj nie zgadzam się ze stereotypami a tutaj w ogóle nie uznaje tych stereotypów jako prawdziwe. A Wy jakie zdania macie na ten temat?

29/2013

wtorek, 26 sierpnia 2014

Ciekawostki ze świata - o winach z Węgier

Czy wiedzieliście, że Węgry to jeden z najważniejszych wschodnioeuropejskich producentów wina. Powszechnie znane powiedzenie „nie masz wina nad węgrzyna” stawia Węgry w czołówce światowych potentatów tego trunku. Mimo, że Węgry są niewielkim powierzchniowo krajem, są tam aż dwadzieścia dwa regiony uprawy winorośli. Stąd też rozmaitość gatunków win – od lekkich, białych z gór Matry nad Balatonem, przez wytrawne, czerwone z Egeru czy Villany, aż po ciężkie, złociste z Tokaju. Każdy region uprawy winorośli posiada swój szczególny rodzaj wina.

W tym tygodniu pozwolę sobie przedstawić wam kilka najważniejszych regionów produkcji win na Węgrzech:
  • Tokaj-Hegyalja – gorące lata, chłodne zimy, długa i piękna jesień dają w tym regionie wina o wysokim poziomie słodyczy i równoważącej ją kwasowości. Biorąc pod uwagę dodatkowo wysoki poziom alkoholu wszystko to odnaleźć można w Tokaju – znanym Aszu czy Szamorodnim. Uprawia się tu Furmint – idealnie poddający się szlachetnej pleśni, o dobrej kwasowości i aromatycznym bukiecie; Harslevelu – bardziej krzepki i pełniejszy w smaku; Yellow Muscat – o wysokiej kwasowości i przyjemnym zapachu.
      
  • Eger – region znany przede wszystkim z byczej krwi – Egri Bikaver, z powodu której cieszy się sławą na całym świecie. Te znane wina produkuje się na bazie kekfrankos, Cabernet, Merlot i Kekoporto. Z białych win wytwarza się tu Leanykę – lekko słodką, owocową, o harmonijnym smaku; włoski Rizling – przyjemny, harmonijny, o charakterystycznym zapachu i kwasowości oraz Tramini o właściwym sobie zapachu, znani producenci to: Vincze Bela oraz Tibor Gal.
     
  • Badacsony – białe wina produkowane w tym regionie cieszą się dużym uznaniem smakoszy. Znajdujące się tu, pełne słońca winnice, znane są z uprawy włoskiego Rizlinga, jednocześnie najpowszechniejszego w tym miejscu, o przyjemnym smaku, delikatnej kwasowości i wyjątkowym zapachu gorzkich migdałów. Jednym ze sławniejszych miejscowych win jest też Szurkebarat (szczep Pinot Gris) posiadające pełny aromat, harmonijne, z wysoką zawartością alkoholu. Unikalne, wysokiej klasy wino Keknyelu, u nas niespotykane, posiada dyskretny korzenny zapach. Tutejszy Muscat Ottonel natomiast jest delikatny, aromatyczny, o małej kwasowości. Z reguły wina tego regionu są bogate i ekstraktywne.
     
  • Balatonfured-Csopak – region ten, jak sama nazwa wskazuje, dzieli się na dwa podregiony. Uprawia się tu głównie: Włoski Rizling, o wyjątkowo pięknym, zielono-białym kolorze, o lekko korzennym smaku. Produkuje się również furmint o dobrej kwaskowatości i pięknym zapachu oraz Rislingszlivani. Wina z podregionu Balatonfured mają więcej alkoholu, są cięższe i pełniejsze. Te z Csopak są nieco skromniejsze, lżejsze, za to bogatsze w zapachy i bukiet. Dookreślająca je kwasowość związana jest z podłożem wapiennym, na którym hoduje się winorośl.
     
  • Villany – region o klimacie śródziemnomorskim, gorące lata, łagodne zimy z dużą ilością słońca powodują, że najczęściej uprawia się tu: Kekoporto, Kekfrankos i Cabernet Sauvignon – o ciemno-rubinowej barwie, krzepkie o korzennym bukiecie. Godne zauważenia są też: Harslevelu – białe wino o kwiatowym bukiecie, Włoski Rizling – w tym klimacie rozgrzewające wino, a także Leanyka – szlachetna i elegancka, ale dość krzepka.
     
  • Etyek-Buda – region znany głównie ze swych win musujących, szczególnie „szampanów” popularnej firmy Torley. Odmiany tu uprawiane to: Chardonnay, Olaszrizling, Rizling (reński), Pinot Blanc, Sauvignon Blanc – wytrawne, aromatyczne, zdecydowanie kwaskowe.
     
  • Szekszard – region uznawany za rywala Villany. Uprawia się tu: Kadarkę, Kekfrankos, Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc – szlachetna odmiana o charakterystycznym aromacie. Z białych odmian natomiast wytwarza się tu: Chardonnay i Olaszrizling, oba pełne i bogate w aromaty. Węgrzy uważają również, że to wino Szekszard zainspirowało Szuberta do napisania słynnego kwintetu Pstrąg. Pijał je nawet papież Pius IX w 1865 roku.
     
  • Sopron – jeden z najstarszych regionów winiarskich Węgier. Tutaj praktycznie nie ma mieszkańca, który by nie miał winnicy i piwnicy na wina. Uprawia się między innymi przyjemnego, aksamitnego Kekfrankos, chyba najlepszego na Węgrzech. Poza tym uprawia się: Zweigelt, Cabernet Franc, Zoldveltelini (Gruner Veltliner), Sauvignon Blanc. 
28/2014

wtorek, 29 lipca 2014

Ciekawostki ze świata - ze świata zwierząt

W tym tygodniu podam wam 15 krótkich ciekawostek ze świata zwierząt:
  1. Pewne ptaki z południowo-wschodniej Azji – salangany budują gniazda, z których (gdy są puste) przyrządza się znany chiński specjał: zupę z gniazd.
     
  2. Dorosłe łososie, wracając na tarło do rzek, w których przyszły na świat mogą przepłynąć do 2500 km.
     
  3. Pustułka – ptak drapieżny występujący w Polsce potrafi dostrzec zdobycz z wysokości 1,6 km. Dodatkowo ten ptak jest w stanie namierzyć dobre tereny łowieckie, bo widzi w nadfiolecie. Ślady smug moczu gryzoni odbijają nadfiolet, więc teren, na którym widać dużo smug musi obfitować w zdobycz.
     
  4. Rybitwa szara to ptak, który bije wszelkie rekordy jeśli chodzi o długość migracji sezonowej. Co roku ptaki te odbywają lot ze swoich terenów lęgowych w Arktyce na Antarktydę i z powrotem. Trasa liczy ok. 50 000 km.
     
  5. Kret podczas patrolowania swych podziemnych tuneli napotyka bezkręgowce, które stanowią jego pożywienie. Gdy jest najedzony, tylko nadgryza zdobycz, żeby nie uciekła i zostawia ją sobie na później.
     
  6. Samiec dzioborożca zamurowuje samicę w dziupli na czas wysiadywania jaj i karmienia piskląt. Jest to rodzaj ochrony przed drapieżnikami. Zostawia on tylko wąską szczelinę w „murze”, przez którą podaje samicy jedzenie.
     
  7. Jedynymi małpami żyjącymi w Europie są magoty. Można je spotkać tylko na Giblartarze. Gatunek ten cechuje całkowity brak ogona.
     
  8. Ptak o nazwie miodowód i afrykański ratel (krewniak borsuka) nawiązały ciekawą formę współpracy. Miodowód doprowadza ratela do gniazda pszczół, które ten rozbija, by wyjeść miód. Natomiast miodowód, który sam z gniazdem nie poradziłby sobie wyjada później pozostawione larwy i wosk. Ratel uwielbia miód i stąd się wzięła jego łacińska nazwa Mellivora czyli „miodożerca”.
     
  9. Najliczniejszym gatunkiem ptaka jest afrykański wikłacz czerwonodzioby (bliski krewniak wróbla). Na wolności żyje około 1,5 mld osobników tego gatunku.
     
  10. Australijskie mrówki miodowe mają zwyczaj poić niektóre robotnice zebranym nektarem do tego stopnia, że rozdęcie odwłoków nie pozwala im chodzić. Wtedy to zostają one zawieszone w ich podziemnych korytarzach i służą za spiżarki dla całej kolonii.
     
  11. Największym ssakiem lądowym, jaki kiedykolwiek zamieszkiwał Ziemię było zwierzę o nazwie Baluchiterium. Było najbliżej spokrewnione z żyjącymi współcześnie nosorożcami. Ważyło około 30 ton, mierzyło ponad 5 m wysokości.
     
  12. Do lat 40-tych XX wieku na Ziemi żyło 8 podgatunków tygrysa. W tych latach wymarły 3 z nich: irański, jawajski i balijski. Pozostałe 5 podgatunków zagrożonych jest wymarciem: tygrys bengalski – ok. 4000 osobników, tygrys indochiński – ok. 1275, tygrys sumatrzański – ok. 525, tygrys syberyjski – ok. 175 i tygrys południowochiński – ok. 25. Żyje więc obecnie w naturze około 6000 tygrysów i jest to liczba alarmująca.
     
  13. Renifer to jedyny przedstawiciel rodziny jeleniowatych, u którego poroże noszą zarówno samce jak i samice.
     
  14. W naturze bananowce zapylane są wyłącznie przez nietoperze.
     
  15. Spośród znanych nauce gatunków 70% stanowią zwierzęta, a tylko 18% rośliny wyższe. Reszta to grzyby, glony, pierwotniaki i bakterie. Aż 75% wszystkich zwierząt to owady.
27/2013

wtorek, 22 lipca 2014

Ciekawostki ze świata - Węgry: kąpieliska i wody termalne

Węgry mają jedne z największych w Europie (po Islandii) zasoby powierzchniowych wód termalnych. Pod ziemią ukryte są ogromne ilości gorącej wody, która ma właściwości lecznicze. Na Węgrzech znajduje się około 1300 wypływów wód termalnych, przy których zbudowano kąpieliska, baseny lecznicze lub hotele zdrojowe. W samym Budapeszcie znajduje się około 80 źródeł wód termalnych, a reszta rozsiana jest po całym kraju. W tym tygodniu przedstawię wam najbardziej znane kąpieliska w Budapeszcie i na Węgrzech:

W Budapeszcie:

Kąpielisko Gellért - Jest to najsłynniejsze kąpielisko Budapesztu, symbol miasta. Pierwsze wzmianki o bijących w tym miejscu źródłach, które mają cudowną moc pochodzą z XV wieku. Legenda mówi, że z mocy tej wody korzystała też św. Elżbieta, lecząc nią ludzi biednych i chorych na trąd.
 
Zespół Kąpielisk Széchenyi - Jest to pierwsze kąpielisko lecznicze Pesztu - lewobrzeżnej części Budapesztu. "Przodkiem" tego kąpieliska było kąpielisko artezyjne z 1881 roku zasilane wodą termalną ze studni mającej głębokość prawie 1000 m.  W 1927 r. kąpielisko powiększono dobudowując basen kryty oraz pływalnię. W ten sposób kąpielisko stało się wówczas największym tego typu obiektem w Europie, a i dziś nadal zalicza się do jednych z największych.  Od 1938 r. kąpielisko zasilane jest ze studni o głębokości 1256 m wodą, której temperatura wynosi 76 stopni.

Łaznia Rudas - Źródła zasilające łaźnię Rudas znane są od czasów, gdy na te tereny przybyli przodkowie dzisiejszych Węgrów. Obecną łaźnię w XV wieku zbudował pasza turecki Mustafa Sokollu i od tego czasu niemal w takim samym stanie działa i przyjmuje gości. Woda jest lekko radioaktywna. Woda źródła Juventus stosowana jest w formie kąpieli służącej odmładzaniu, na co wskazuje też nazwa źródła.

Łaźnia Królewska - Budowę kąpieliska rozpoczął w 1565 roku pasza turecki Arslan, aby podczas oblężenia, w chronionym wałami obronnymi mieście znajdowała się również łatwo dostępna łaźnia. Nastrój XV wieku panuje w każdym zakątku. Kąpielisko za czasów tureckich zasilane było wodą ze źródła Łukasza, a wodę doprowadzano rurami wykonanymi z drzew sosnowych. Obecnie kąpielisko działa na podobnej zasadzie, z tym że rury są wykonane z innego tworzywa. Dzisiejszą formę kąpielisko otrzymało po przebudowie w 1796 roku. Łaźnia jako zabytek reprezentuje bogactwo tureckiej kultury kąpielisk i łaźni.

Poza Budapeszt:

Balf - Balf położony jest u stóp Alp, na brzegu jeziora Fertő, 7 km od Sopronu i 75 km od Wiednia. Gorące wody źródeł znane są już od czasów rzymskich. W bezpośrednim sąsiedztwie Balf znajduje się jedno z najładniejszych miast Węgier, Sopron, z pałacem Eszterházych zwanym węgierskim Wersalem, a także słynna kopalnia kamieni Fertőrákos.


Hévíz - Hévíz jest najbardziej znanym i największym kąpieliskiem Węgier. Miasto położone jest w obszernej kotlinie, 6 km od Kesztehely, w północno-zachodnim rogu Balatonu. Jedyne na świecie termiczne jezioro o głębokości 36 m zajmuje powierzchnię 4,7 hektarów. Temperatura wody latem wynosi 33-34 stopni, przy najsroższej zimie nie spada poniżej 26 stopni. Wydajność źródła jest tak duża, że w ciągu 28-30 godzin następuje całkowita wymiana wody jeziora.

Eger - Najpiękniejsze barokowe miasto Węgier leży w odległości 120 km od Budapesztu. Jeden z najstarszych zamków w kraju, który pomyślnie stawiał opór tureckim najeźdźcom w 1552 roku, został zdobyty dopiero wiele lat później. Tutejsze źródła znane były już w średniowieczu, ale ich kariera rozpoczęła się w czasach tureckich. Jedna z tych tureckich łaźni działa po dziś dzień.

Miskolc-Tapolca - Tutaj znajduje się ewenement na skalę europejską - kąpielisko termalne w jaskini. Woda lecznicza ma temperaturę 28-35 stopni. Powietrze jaskiń jest wolne od bakterii, dlatego świetnie leczy choroby układu oddechowego i astmę.

Mezőkövesd-Zsórifürdő - Znana w Europie ze sztuki ludowej i pięknych strojów ludowych miejscowość Mezőkövesd leży 140 km od Budapesztu, a w jej pobliżu znajduje się kąpielisko Zsórifürdő. Woda wydostająca się z głębokości 800 m ma temp. 72 stopni.

Debrecen - Debrecen, centrum kulturalne, naukowe, artystyczne i religijne, położony jest w odległości 230 km od Budapesztu. Centrum kalwinizmu węgierskiego, często zwane Rzymem kalwińskim. Od 1960 roku jest to wyjątkowe miejsce kuracji. Kąpielisko zajmuje teren 11 tys. Hektarów.

26/2013

czwartek, 17 lipca 2014

Ciekawostki ze świata - ciekawostki ze świata dot. metra

W tym tygodniu przejrzyjmy ciekawostki związane z londyńskim metrem. Oto 13 faktów do zapamiętania :)

  1. Metro w Londynie jest najstarszym metrem na świecie i w tym roku obchodzi 150. urodziny. Pierwsi pasażerowie wyruszyli linią Paddington – Farringdon 10 stycznia 1863 roku. Ceremonii otwarcia przewodniczyła królowa Wiktoria.
     
  2. Metro przewozi ponad 3 miliony pasażerów dziennie.
     
  3. W latach 2011-2012 londyńskie metro przewiozło rekordową liczbę pasażerów, a liczba podróżnych osiągnęła 1 171 miliarda.
     
  4. Metro w Londynie znane jest jako „the tube”, czyli „rura”, co pierwotnie odnosiło się do najniższych linii metra, z których korzystały pociągi o mniejszym, półokrągłym przekroju, w odróżnieniu do położonych wyżej linii zbudowanych wcześniej i wykorzystujących lokomotywy parowe. Termin ten stosowany jest obecnie jako nazwa całej sieci metra.
     
  5. W celu ujednolicenia oznakowań stacji powstało charakterystyczne logo: czerwony okrąg z poziomą granatowa belką i napisem „underground” w środku. W 2008 roku znak ten obchodził setną rocznice powstania.
     
  6. Mapę ze schematem całego systemu zaprojektował Harry Beck, inżynier i pracownik metra. Beck uznał, że może zrezygnować z odwzorowania realnych odległości pomiędzy stacjami, bo nie są one aż tak ważne, gdy podróżuje się pod ziemią. Charakterystyczne mapki metra dostępne są na każdej stacji.
     
  7. Średnia prędkość pociągu metra wynosi 33 km/h.
     
  8. Każdy pociąg metra przejeżdża w roku 184 269 km.
     
  9. Długość sieci metra wynosi 402 km.
     
  10. Codziennie ponad tysiąc osób zostawia coś w metrze. Wszystkie przedmioty przekazywane są do biura na Baker Street, zatrudniającego 40 osób na pełen etat. W każdym momencie biuro przechowuje 200 tysięcy zagubionych rzeczy; niektóre z dziwniejszych przedmiotów trzymanych tam w przeszłości to samurajskie miecze, sztuczne szczęki, trzy martwe nietoperze i czterometrowa łódka. Przedmioty nieodebrane po trzech miesiącach są sprzedawane na aukcji lub przekazywane na cele charytatywne.
     
  11. Albus Dumbledore, postać z serii o Harrym Potterze, ma bliznę w kształcie mapy metra nad lewym kolanem.
     
  12. Karta Oyster została wprowadzona do londyńskiej sieci transportu w 2003 roku. Od tamtej pory wydano 55 mln kart Oyster. Można z niej korzystać również na najnowszym dodatku do gigantycznego systemu transportowego w stolicy, czyli Emirates Air Line, pierwszej miejskiej kolejki linowej w Wielkiej Brytanii, z której rozciąga się widok na Londyn nad Tamizą.
     
  13. Rząd brytyjski przeznaczy 16 miliardów funtów na modernizację metra do 2030 r.
25/2013

wtorek, 8 lipca 2014

Ciekawostki ze świata - 5 najmniejszych państw świata

Rosja – największe państwo świata pod względem powierzchni. Kanada – miejsce drugie w tym rankingu, dalej Chiny, Stany Zjednoczone, Brazylia… Każdy słyszał o tych krajach, każdy ma jakiekolwiek pojęcie gdzie się znajdują i co można tam zobaczyć. Podróżujemy w różne rejony świata i wydaje nam się, że orientujemy się jakie kraje istnieją na świecie. Jednak uznanych państw jest ponad 190. Co z państwami mniejszymi?

W tym tygodniu prezentujemy listę 5 najmniejszych państw świata:

Watykan - Najmniejsze państwo świata, o powierzchni zaledwie 0,44 km². Państwo Watykańskie jest enklawą w Rzymie i siedzibą najwyższych władz Kościoła katolickiego – rezyduje tam papież. Całkowita liczba ludności to około 800 mieszkańców, są to głównie dostojnicy kościelni, księża, zakonnice i Gwardia Szwajcarska. Terytorium Watykanu jest z trzech stron otoczone murami, wewnątrz których znajduje się zespół pałacowo-kościelny z Bazyliką świętego Piotra, placem św. Piotra, a także gmachy muzeów, budynków administracyjnych i innych.
  
Monako - Księstwo Monako to państwo-miasto położone w Europie Południowej, w obrębie Riwiery francuskiej. Na tronie zasiada książę Albert II. W Monako niemalże nie istnieje naturalna roślinność, ponieważ całe państwo pokryte jest infrastrukturą miejską. Jedynymi zwierzętami żyjącymi dziko na tym terenie są ptaki. Słynna jest jedna z dzielnic Monako – Monte Carlo, historyczna „stolica hazardu”. Znajdują się tam m. in. kasyna i plaże, a także trasa rajdu samochodowego, gdzie rozgrywany jest wyścig Formuły 1 – Grand Prix Monako.
  
Nauru - Republika Nauru to wyspiarskie państwo, również położone na Oceanie Spokojnym, około 40 km od równika. Na chwilę obecną jest najmniejszą republiką świata – nie tylko pod względem powierzchni (21,3 km²), ale też liczby mieszkańców. Niepodległość od Australii Nauru uzyskało w 1968 roku. Rozkwit ekonomiczny w XX wieku, związany z wydobyciem fosforytów, państwo przypłaciło skażeniem środowiska, które dziś ogranicza turystykę. Kultura Nauru to przede wszystkim tradycje rdzennych mieszkańców wyspy.
 





Tuvalu
- Państwo położone na Oceanie Spokojnym, na północ od Fidżi. Tworzy archipelag zwany Wyspami Lagunowymi. Tak jak w przypadku Saint Kitts i Nevis, głową państwa jest monarcha brytyjski, reprezentowany na wyspach przez generalnego gubernatora. Powierzchnia Tuvalu wynosi 26 km² i jest zamieszkiwana przez około 12 000 osób. Łączna długość utwardzonych dróg w Tuvalu to zaledwie 8 kilometrów. Stolicę – Vaiaku – zamieszkuje około 500 mieszkańców. Atrakcją miasta jest 18 kilometrowa laguna.
 
San Marino - 61,6 km² – dokładnie tyle wynosi całkowita powierzchnia San Marino. Dla porównania powierzchnia Krakowa to 326,8 km², więc 5 razy więcej. Państwo to uważane jest za najstarszą republikę świata, utworzoną w roku 301. San Marino jest enklawą Włoch i jest od tego państwa silnie uzależnione, mimo swojej niepodległości. Charakteryzuje się klimatem śródziemnomorskim i leży na terenie górzystym, jednak najwyższy szczyt (Monte Titano) ma wysokość zaledwie 749 m n. p. m. W stolicy państwa (San Marino) podziwiać można średniowieczną zabudowę: place, domy i fortyfikacje.



24/2013

wtorek, 1 lipca 2014

Ciekawostki ze świata - Dzień Dziecka na świecie

Międzynarodowy Dzień Dziecka to święto wszystkich dzieci na całym świecie. W Polsce i w innych krajach słowiańskich (np.: Czechy, Słowacja, Ukraina) obchodzone jest 1 czerwca od roku 1952. Jego inicjatorem była organizacja zwana „The International Union for Protection of Childhood”, której celem było zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom z całego świata.

Dzień Dziecka jest obchodzony podobnie na całym świecie, niezależnie od daty - to dzień, kiedy dzieci dostają drobne upominki i spędzają czas ze swoimi rodzicami: w zoo, parku, na placu zabaw.

Jednak nie wszędzie to święto obchodzi się 1 czerwca, różnią się także popularne zwyczaje. Zobacz gdzie dzieci dostają ciasteczka z wróżbą, a gdzie rodzice wywieszają przy drzwiach kolorowe karpie:
  • ONZ obchodzi „swój” Dzień Dziecka 20 listopada w rocznicę uchwalenia Deklaracji Praw Dziecka, w 1959 roku oraz Konwencji o prawach dziecka z roku 1989.
     
  •  We Francji zamiast Dnia Dziecka obchodzony jest Dzień Rodziny. Świętuje się go 6 stycznia. Rodzice i dzieci zasiadają do uroczystej kolacji, podczas której podawane jest m.in. ciasto z "wróżbami". 
     
  • We Włoszech to święto obchodzone jest iście po królewsku - dzieci dostają od rodziców papierowe korony, spełniane są także ich drobne zachcianki. Oprócz tego "królowie i królowe" obdarowywani są ciasteczkami z wróżbą.
     
  • W Turcji Dzień Dziecka obchodzony jest 23 kwietnia. Dzieci ubrane w stroje narodowe tańczą, śpiewają i puszczają latawce.
     
  • W Chinach święto to ustanowiono najwcześniej na świecie, bo już w 1926 r. Inicjatorem ustanowienia dnia poświęconego najmłodszym była organizacja „The International Union for Protection of Childhood” (Światowy Związek Ochrony Dzieciństwa).
     
  • W Argentynie święto dzieci obchodzi się w drugą niedzielę sierpnia.
     
  • W Australii w czwartą środę października a na Węgrzech – w ostatnią niedzielę maja.
     
  • W Japonii do dziewczynek i chłopców podchodzi się indywidualnie. Każde z nich ma wiec osobny dzień Dziecka - chłopcy 5 maja, a dziewczynki 3 marca. 5 maja Japończycy wywieszają na drzwiach lub w ogrodzie kolorowe karpie, wycięte z papieru. czerwony karp symbolizuje mamę, czarny tatę a niebieski syna. Karp ma dla Japończyków symboliczne znaczenie - jest kojarzony z determinacją, siłą i walka z przeciwnościami losu. Z kolei 3 marca, japońskie dziewczynki przygotowują wystawy lalek w tradycyjnych strojach i piją specjalny napój ryżowy.
23/2013

wtorek, 24 czerwca 2014

Ciekawostki ze świata - Ciekawostki pogodowe

Obecna "dziwna" pogoda w Polsce i ogólnie na całym świecie zainspirowała mnie w tym tygodniu do odszukania różnych ciekawostek pogodowych z niedalekiej przeszłości :)


Nasza długa zima oraz od kilku dni nieustający deszcz to nic w porównaniu z rekordami poniżej:
  • Najwyższą temperaturę na świecie zarejestrowano 13 września 1922 r. w miejscowości Al-Aziziah w Libii, temperatura wynosiła wówczas +57,8°C.
     
  • Najwyższą temperaturę w Polsce zanotowano 29 lipca 1921 r. w Prószkowie koło Opola, temperatura wynosiła wówczas +40,2°C.
     
  • Najmniejsze opady deszczu odnotowano na pustyni Atacama w Chile. W tym rejonie przez 400 lat nie spadła ani jedna kropla deszczu, aż do roku 1971 r.
     
  • Najczęstsze opady deszczu odnotowuje się na Hawajach w rejonie wulkanu Waialeale, gdzie deszcz pada średnio przez 350 dni w roku.
     
  • Największą roczną sumę opadów zanotowano w Cherrapunji w Indiach. W roku 1860/1861 suma opadów wyniosła 26467 mm. Miesięczny rekord padł w Cherrapunji w lipcu 1861 r. gdzie opady wyniosły 9300 mm. Dla porównania średnie miesięczne opady w Polsce w okresie letnim to zaledwie 90 mm.
     
  • Największe tornado (o największej średnicy) zarejestrowano 22 maja 2004 w Hallam w stanie Nebraska - jego średnica wynosiła około 4 kilometry (2,5 mili).
     
  • Najszybszy huragan zarejestrowano w Guam - wyspie w archipelagu Marianów w Oceanii - jego prędkość wyniosła 380 km/h (236 mph); jednocześnie należy odnotować, że prędkość mogła być większa, ale była to ostatni pomiar anemometru (przyrząd służący do mierzenia wiatru) przed zniszczeniem przez huragan, uważa się jednak za najsilniejszy wiatr kiedykolwiek zarejestrowany na Ziemi.
     
  • Najniższą temperaturę na świecie zarejestrowano w stacji badawczej Wostok na Antarktydzie, 21 lipca 1983 r. odnotowano temperaturę powietrza -89.2°C.
22/2013

wtorek, 17 czerwca 2014

Ciekawostki ze świata - Mutter, Mother czy Madre? - ciekawostki związane z Dniem Matki

Dzień Matki ma wieloletnią tradycję w różnych krajach, stąd też nie zawsze obchodzony jest tego samego dnia. Najczęściej mamy świętują w drugą niedzielę maja, ale już w Armenii 7 kwietnia, w Meksyku - 10 maja, W Boliwii - 27 maja, w Tajlandii w dzień urodzin królowej Sirikit Kitiyakara - 12 sierpnia, a w Indonezji - 22 grudnia.


Omówię dzisiaj trochę historię tego święta oraz przedstawię wam kilka ciekawostek:
  • W starożytnej Grecji urządzano festiwal ku czci matki greckich bogów, Rei, podczas gdy Rzymianie obchodzili Matronalia (poświęcone Junonie, patronce kobiet zamężnych). W starożytnym Egipcie co roku świętowano ku czci boskiej matki faraonów, bogini Izydzie. Wcześni chrześcijanie, w czwartą niedzielę Postu, czcili zaś Maryję, matkę Jezusa.
     
  • W 1914 roku prezydent Woodrow Wilson podpisał rezolucję, ustanawiającą drugą niedzielę maja Dniem Matki (Mother’s Day). Po raz pierwszy z ideą amerykańskiego, narodowego dnia matki wystąpiła poetka Julia Ward Howe w 1870 roku, jednak dopiero prawie 150 lat później, dzięki staraniom Anny Jarvis, Kongres Stanów Zjednoczonych proklamował Dzień Matki. Wcześniej, bo już w 1912 roku, zaczęto oficjalnie obchodzić to święto w Zachodniej Wirginii.
     
  • Pierwszym krajem, który obchodził Dzień Matki, była prawdopodobnie Anglia. Już w XVII wieku ustanowiono tam tzw. „Mothering Sunday”. Początki tego święta miały miejsce w przyjętym powszechnie zwyczaju zwalniania raz w roku dzieci ze służby, by mogły odwiedzić swoje domy rodzinne.
     
  • W licznych krajach Dzień Matki obchodzony jest razem z Międzynarodowym Dniem Kobiet 8 marca.  Na Węgrzech Dzień Matki obchodzony jest zawsze w pierwszą niedzielę maja. W Mongolii to święto obchodzone jest aż dwa razy.
     
  • Ciekawie obchodzi się go np. we Włoszech. Dzieci pieką wtedy mamom (z pomocą rodziców) ciastka w kształcie serc. W Jugosławii popularny jest zwyczaj zwany "łóżkowym więzieniem". Dzieci nie wypuszczają swoich mam z łóżka, jeżeli nie dostaną od nich słodyczy. W zamian za to pomagają im w domowych obowiązkach, tak by mamy mogły wypoczywać.
     
  • Dzień Matki to święto obchodzone corocznie w Polsce 26 maja jako wyraz szacunku dla wszystkich matek. W tym dniu są one zwykle obdarowywane laurkami, kwiatami oraz różnego rodzaju prezentami przez własne dzieci, rzadziej inne osoby. To święto ma na celu okazanie matkom szacunku, miłości, podziękowania za trud włożony w wychowanie. W Polsce po raz pierwszy Dzień Matki świętowano w roku 1923 w Krakowie.
21/2013

środa, 11 czerwca 2014

Zdumiewiające fakty o językach

W tym tygodniu przedstawię wam kilka z wielu ciekawostek ze świata języków :)

 
  • Istnieje ponad 2700 języków na świecie. Ponadto istnieje ponad 7000 dialektów.
     
  • Najtrudniejszym językiem świata jest język Basque, który używany jest w północno-zachodniej Hiszpanii oraz południowo-zachodniej Francji.
     
  • Wszyscy piloci podczas lotów międzynarodowych identyfikują się w języku angielskim.
     
  • Somalia to jedyny afrykański kraj, w którym cała ludność mówi w tym samym języku - somalijskim.
     
  • Język, w którym rząd prowadzi działalność, jest oficjalnym językiem tego kraju.
     
  • Spośród wszystkich wyrazów w języku angielskim, słowo "set" (zbiór) ma najwięcej definicji.
     
  • "Go." (Idź.) to najkrótsze zdanie w języku angielskim.
     
  • Nie ma żadnego rymu w języku angielskim do wyrazu "month" (miesiąc).
     
  • Język społeczeństwa zmienia się powoli lecz systematycznie, co powoduje, że wykształcony człowiek nie będzie w stanie odczytać i zrozumieć słowa w tym samym języku, napisanego 500 lat wcześniej.
     
  • Szacuje się, że liczba aktywnie używanych języków na świecie wynosi około 6000.
20/2013

środa, 4 czerwca 2014

Powitania biznesowe w różnych kulturach na świecie

Etykieta biznesowa, tak samo jak protokół dyplomatyczny, zakłada określony kanon zachowana. Dzięki tym zasadom jesteśmy w stanie uniknąć przynajmniej większości gaf. Jednak podróżując po świecie lub przyjmując gości zagranicznych, powinniśmy mieć świadomość odmienności kulturowych, i to nie tylko na gruncie językowym, kulinarnym, ale też tych związanych np. z powitaniem.

 
  • Stany Zjednoczone - Uścisk dłoni zdecydowany, mocny i energiczny. Pozdrowienie powinno być połączone z utrzymaniem kontaktu wzrokowego. W innym wypadku zostaniemy uznani za nieszczerych. Obejmowanie się i dotykanie, ew. poklepywanie, możemy zostawić na moment, kiedy dojdziemy do mniej formalnego sposobu powitania. Jednym z częstszych powitań będzie „How are you”, na co odpowiadamy — wbrew temu, co możemy odczuwać „Fine, thanks”.
     
  • Japonia - Przede wszystkim ukłon. Tym bardziej że w Kraju Kwitnącej Wiśni jest co najmniej dwadzieścia rodzajów ukłonu. Będąc podróżującym biznesmenem, na początek poznawania kultury gospodarzy wystarczy, że zastosujemy się do kilku kluczowych zasad. Im ważniejsza osoba, tym głębszy ukłon — osoba niższa rangą będzie się niżej kłaniała. Jeśli nie wiemy, jaką kto zajmuje pozycję, lepiej ukłonić się trochę niżej nie osoby, z którymi się witamy. Osoba niższa rangą pierwsza kłania się osobie wyższej rangą. Japońscy biznesmeni mogą podać nam dłoń i jednoczenie się ukłonić lub najpierw się ukłonić, a potem podać dłoń. Przy powitaniu nie patrzymy w oczy, jest to oznaka braku szacunku. Chcąc oddać honor drugiej osobie, powinniśmy przy powitaniu spuścić wzrok.

  • Chiny - Unikamy zbyt bliskiego kontaktu przy powitaniach. Lekki ukłon będzie dobrze przyjętym gestem. Biznesmeni mogą uścisnąć naszą dłoń, jednak warto poczekać na ten gest ze strony Chińczyków, gdyż to powitanie może nie być ich ulubionym. Ściskając dłoń, robimy to zdecydowanie delikatniej, niż przyzwyczaiły nas do tego standardy europejskie. Nie poklepujemy ani nie ściskamy oburącz naszych gości. Możemy spotykać się z ciekawym zwyczajem oklasków, kiedy odwiedzamy miejsce pracy, w którym przebywa dużo osób. Kulturalnie wtedy będzie również zacząć klaskać.

  • Arabia Saudyjska - Z reguły powitanie jest ciepłe i uprzejme, Arabowie sprawiają wrażenie, iż witanie się sprawia im dużą przyjemność. Są przy tym dość otwarci. Przy kolejnym spotkaniu mogą wziąć rękę rozmówcy w swoje dłonie, pokazując tym samym, że cieszą się na nasz widok. Spotykając mieszkańca Arabii Saudyjskiej mówimy „As-Salãmu `Alaykum”, co oznacza „pokój z tobą”; odpowiedzią będzie „wa alejkum as-salam” — czyli „z tobą też niech będzie pokój”. Znając już naszego rozmówcę, możemy się spodziewać, że zostaniemy pocałowani w policzki.
19/2013

wtorek, 27 maja 2014

Ciekawostki ze świata - najrzadziej odwiedzane miejsca świata

Trudno wyobrazić sobie ile pięknych miejsc jest na świecie. O niektórych słyszy się bardzo rzadko, co wynika z bardzo wielu powodów. Niektóre powody to niestabilna sytuacja polityczna, rygorystyczne warunki uzyskania wizy, trudności związane z dodarciem do danego miejsca oraz niewiedza na jego temat. To wszystko sprawia, że podróżnicy często rezygnują ze swoich planów, zmieniając je na takie cele, jak chociażby Hiszpania czy Turcja.
 
W tym tygodniu przedstawimy wam 5 z najrzadziej odwiedzanych miejsc świata:
  • Nauru - Ten kraj wyspiarski położony na zachodniej części Oceanu Spokojnego, to najmniejsza republika na świecie – na około 21 kilometrach kwadratowych żyje niewiele ponad 14 tysięcy mieszkańców. Można więc domyślać się, że turystyka (razem z wszystkimi gałęziami przemysłu, ekonomiki i gospodarki) nie jest zbytnio rozwinięta. Każdego roku przybywa tu zaledwie kilkuset turystów, którym udało się uzyskać wizę do tego kraju, chcących przede wszystkim nacieszyć się egzotycznymi i czystymi plażami, stanowiącymi jego podstawową atrakcję.
  • Tuvalu - Ten niewielki kraj wyspiarski położony na Oceanie Spokojnym, zyskał swoją nazwę dzięki ośmiu wyspom wchodzącym w jego skład (w języku Tuvalu nazwa tego kraju to dosłownie „osiem wysp”), jednak w rzeczywistości tworzy go aż dziewięć niewielkich wysepek. Każda z nich posiada całkiem atrakcyjne plaże, czyste wybrzeża oraz palmy, czyli wszystko, czego potrzebują wczasowicze. Problemem jest natomiast dotarcie do wyspy – najlepszym rozwiązaniem jest rejs z innych wysp, na co każdego roku decyduje się zaledwie trochę ponad tysiąc turystów spragnionych poznawania nowych miejsc.
  • Wyspy Świętego Tomasza i Książęca -Wyspy Świętego Tomasza i Książęca, znajdujące się w Zatoce Gwinejskiej, składa się z pięciu wysp, z których tylko dwie są zamieszkiwane. Głównym powodem, ze względu na który nie są one odwiedzane przez wielu turystów (nie więcej niż 8 tysięcy rocznie), jest niewiedza na ich temat oraz niezbyt atrakcyjna lokalizacja – dostanie się na wyspy może zająć całkiem sporo czasu, ponieważ skorzystanie z lotu bezpośredniego na nie często jest niemożliwe. Jeżeli tylko posiada się możliwość, warto jest odwiedzić je, przede wszystkim ze względu na otaczającą wyspy czystą, turkusową wodę, gwarantującą możliwość nurkowania, pływania, żeglowania i uprawiania innych sportów wodnych.
  • Gwinea Bissau - To niewielkich rozmiarów kraj wschodniej części Afryki odwiedzany jest każdego roku przez nie więcej niż 30 tysięcy turystów. Wynika to przede wszystkim z niestabilnej sytuacji politycznej, która w nim panuje oraz z niezbyt dobrze rozwiniętej turystyki. Gwinea Bissau posiada dostęp do Oceanu Atlantyckiego. Osobą spragnionym odpoczynku mogłaby ona zaoferować piaszczyste białe plaże i turkusową wodę, a także dostęp do przybrzeżnych wysp (między innymi do atrakcyjnego Archipelagu Bijagós), jednak wybrzeże nie jest praktycznie wykorzystywane.
  • Bhutan - Przepiękny i atrakcyjny kraj, stanowiący marzenie wielu turystów. Niestety, ze względu na dość surowe ograniczenia ze strony rządu, Bhutan każdego roku może być odwiedzany wyłącznie przez określoną liczbę osób. Pasjonaci historii, całkowicie odmiennej kultury, izolującej się od pozostałych przez kilkanaście stuleci, lub nawet wspinania się po masywnych Himalajach, powinni zastanowić się nad wyborem tego miejsca jako swojego celu.

18/2013