W tym tygodniu przedstawię wam 10 angielskich zwrotów, które
rozumieją tylko Polacy – innymi słowy, co śmieszy Brytyjczyków. Trzeba
przyznać, że kreatywność językowa mieszkających na Wyspach Polaków
prawdziwie urzekła Szkotów i Anglików, choć jak przyznają, nie zawsze
rozumieją mieszankę mowy Szekspira i nadwiślańskich idiomów.
Jedzie mi tu czołg
– Do I have a tank riding here? Tak odpowiadają Polacy, kiedy ktoś mówi
im o mało prawdopodobnym zdarzeniu lub próbuje ich namówić na coś, co
nie brzmi wiarygodnie. Polskie „jedzie mi tu czołg” znaczy mniej więcej
tyle, co „nie ma szans” czy „już to widzę”, ale zdecydowanie bardziej
bawi Brytyjczyków, którzy już sami uczą się wprawiać tank pod okiem w
ruch.
Już po ptakach – It’s after the birds.
Brytyjczykom trudno zrozumieć, co może znaczyć polskie „po ptakach”,
szczególnie w kontekście rozmowy, w której o żadnych zwierzętach nie ma
mowy. Ale wytłumaczenie, że to tyle, co „za późno” skutkuje tym, że
następnym razem sami stwierdzą, że już po ptakach, kiedy np. odejdzie im
spod nosa autobus.
Ręce opadają
– Hands are dropping. To wyrażenie słyszane pierwszy raz też nic nie
mówi Brytyjczykom, choć jego znaczenie ma jeszcze cokolwiek wspólnego z
rzeczywistością. W tłumaczeniu zawsze można użyć rąk i przedstawić
przekaz gestem z odpowiednią mimiką. A co ciekawe, w angielskim idiomie
ręce nie opadają, ale wznoszą się, więc nasze „dropping” może tym
bardziej wywołać nieporozumienie.
Bądź mądry, pisz wiersze – Be wise, write
poems. Zwykle zdarza się tak mówić Polakom, kiedy… nie wiedzą, co
powiedzieć. Przykład? Opowiadasz koledze o tym, że szef najpierw zlecił
ci wykonanie ważnego zadania, po czym stwierdził, że jednak nie jest
ważne i zmienił polecenie na inne, równie ważne. I co? Bądź mądry…
Być w proszku
– To be in powder. Najczęściej Polacy znajdują się w proszku, kiedy
lada moment muszą wyjść z domu, a włosy jeszcze rozczochrane i śniadanie
niezjedzone. Brytyjczycy byliby w pośpiechu, ale nasz proszek też
przypada im do gustu i coraz częściej bywają w powderze.
Bez dwóch zdań – Without two sentences. Tak
zwykle mówią Polacy swoim brytyjskim kolegom, kiedy omawiana sprawa nie
podlega dyskusji. Teraz już to wiedzą, wcześniej zastanawiali się, jak
połączyć brak dwóch zdań z podkreślaniem własnego zdania.
Rzucać grochem o ścianę – Throw peas onto a
wall. To próba wytłumaczenia znajomym na Wyspach, że czasami czujemy
się bezsilni w wyjaśnianiu, a niektórzy rozmówcy bywają oporni w
rozumieniu. Oby nie w tym przypadku.
Być nie w sosie
– To be not in the sauce. Brytyjczycy powoli rozumieją, że niekiedy tak
mamy, że nie dopisuje nam humor albo bywamy zwyczajnie smutni. Żeby nie
powtarzać tylko „bad” i „sad”, urozmaicamy czasem wypowiedź sosem.
Czuć do kogoś miętę – To feel mint for
someone. Choć nie ma to nic wspólnego z realnym zapachem, tak najłatwiej
i poetycko powiedzieć, że ktoś nam się podoba. Brytyjczykom coraz
bardziej przypada go gustu ta świeżość wyznania i rzeczywiście zaczynają
czuć miętę tam, gdzie wcześniej nie czuli.
Chodzić na rzęsach – To walk on one’s
eyelashes. Nietypowe wyrażenie, którego znajomi na Wyspach uczą się
przede wszystkim w kontekście dobrej imprezy, a znaczy to, że są po
prostu bardzo pijani. Ale Polacy chodzą na rzęsach także wtedy, gdy
mieli ciężką noc i zupełnie się nie wyspali. Choć czasami można by
powiązać jedno z drugim.
Źródło: www.newsweek.pl, pl.wikipedia.org